Kaliméra
Grecja oczami pilotki Pani Iwony
Podróże i wyprawy, te dalekie i te bliskie, od zawsze inspirowały człowieka. Powiadano również, iż bez podróżowania człowiek nie jest w pełni sobą, nie jest w stanie się całkowicie zrealizować i odkryć siebie. I chyba tak jest. Nowe miejsca, nowi ludzie, kultura, tradycja, sprawiają, iż stajemy się bogatsi duchowo i rozwijamy swój światopogląd. Podczas podróżowania odkrywamy piękne zakątki, miejsca, które zostają z nami do końca życia, ale również ludzi, pełnych doświadczeń, wiedzy i fantastycznych przeżyć.
Kiedy szukam w swojej pamięci tego, co odcisnęło największy pozytywny ślad na mojej podróżniczej duszy, od razu przychodzą na myśl piękne miejsca, które odwiedziłam, ale także i ludzie, których spotkałam, a którzy są do dziś dla mnie wielkimi inspiratorami.
Jedną z takich ważnych dla mnie osób jest Pani Iwona, niepodważalny mistrz kunsztu przewodnickiego po przepięknej i malowniczej Grecji. To osoba, która ten kraj zna jak nikt inny. Spędziła tam większość swojego życia stając się wręcz prawdziwą greczynką. Dlatego też, razem z Panią Iwoną, chciałabym zabrać Was w symboliczny grecki rejs, okraszony malowniczymi widokami, aromatycznymi potrawami, niezwykłą architekturą i historią oraz niepowtarzalną atmosferą w klimacie siga-siga.
Gotowi? Zatem zapraszam na pokład!
Agnieszka: Pani Iwonko, na początku bardzo dziękuję za to, że zgodziła się Pani przybliżyć nam w tej rozmowie Grecję. Kraj, który jest dla Pani wyjątkowy. Zastanawiam się ? jest mnóstwo wspaniałych miejsc na świecie, wiele pięknych krajów, a Pani wybrała Grecję jako swój, nazwę to, azyl – dlaczego, jak to wszystko się zaczęło? Proszę nam o tym troszkę opowiedzieć.
Pani Iwona: Zawsze interesowała mnie mitologia, nie tylko grecka, ale i rzymska, japońska. Miałam w domu cały zbiór książek związanych z tymi zagadnieniami. Ale nigdy nie myślałam o wyjeździe do Grecji na stałe. W owym czasie zbierałam na wycieczkę do Chin, ale moje koleżanki namawiały mnie na wyjazd do Grecji. Był tam już brat jednej z nich, więc miałyśmy się gdzie zatrzymać ( marzeniem moim był spacer po chińskim murze, a tym czasem
poleciałam spacerować ulicami Aten i na wzgórzu Akropolu). Uległam namowom, pojechałam i przepadłam bez reszty! Ale nie żałuję. Piękna, życiowa przygoda zamieniła się w fascynację tym krajem. Była ona na tyle silna, że zaowocowała decyzją o przeprowadzce do Grecji i rozpoczęciu tam pracy. Zaczęłam od turystyki, ale miałam też zawodową przygodę z fotografią. Potem założyłam rodzinę, tam urodziły się moje dzieci.
Powiem szczerze, że mam szczęście, bo mogę robić w życiu to, co kocham. Kocham ludzi, kocham Grecję i bardzo lubię podróżować. Zatem Grecja stała się dla mnie drugą Ojczyzną, do której chętnie wracam. Przed sezonem turystycznym i po sezonie też bywam tam z rodziną, wtedy odpoczywamy sobie na swój sposób.
Agnieszka: Już na początku takie piękne wyznanie ? zakochana w Grecji. Na pewno przez tych kilkanaście lat, zarówno greckie krajobrazy jak i sami grecy rozkochali Panią w sobie. Czy jest w Pani sercu takie jedyne, wyjątkowe miejsce, bez którego nie wyobraża sobie Pani Grecji?
Pani Iwona: To na pewno greckie wyspy, każda ma swój niepowtarzalny urok, krajobraz, zabudowę, lokalne przysmaki,ale też liczne miejsca na Peloponezie i kontynentalnej Grecji. Uwielbiam małe, urocze miejscowości nadmorskie. Blisko plaża, czyste i ciepłe morze, rodzinne tawerny z przepyszną grecką kuchnią i oczywiście greckie wino, owoce i desery. A jeśli chodzi o GREKÓW ? to są ludzie dla nas bardzo zagadkowi. Kiedy mieszkając tam
poznawałam język grecki i mogłam już z nimi rozmawiać na różne tematy, zdałam sobie sprawę z ich wielkiego przywiązania do ojczyzny, miejsca urodzenia, religii, oraz głębokich więzi rodzinnych. Chęć pomocy w każdej sytuacji rodzinie, ale również i znajomym. To są ludzie o głębokich tradycjach, wielkim umiłowaniu swojej Ojczyzny i swojej tożsamości.
Agnieszka: A jednak wyspy! Mnie też one bardzo inspirują, ponieważ mając na uwadze Grecję ? przeważnie myślimy o kontynentalnej części państwa. A tymczasem wyspy, jak Pani wspomina są również niezwykłe. Zapewne zna je Pani bardzo dobrze. Czy zatem taki zwyczajny turysta znajdzie tam coś dla siebie, taki, który lubi aktywnie wypoczywać, a nie tylko plażować??
Pani Iwona: Ooo niestety nie znam wszystkich wysp. Kilka z nich zwiedziłam. Są to zarówno duże i popularne wśród turystów wyspy, jak i ogromna ilość małych wysepek, których łącznie wokół Grecji znajduje się niemal 2,5 tysiąca, z czego na stałe zamieszkanych jest 165 z nich. Ale zapewniam, że każdy turysta znajdzie swoją wyspę, na której wypełni swoje pasje.
Agnieszka: Czy zatem potrafi Pani wybrać jedną z greckich wysp – szczególnie wyjątkową i wartą odwiedzenia? Wiem – wybór trudny, ale?
Pani Iwona: Niewątpliwie należy odwiedzić wyspę Santorini. Najpiękniejsza wyspa Grecji, od lat jest wizytówką tego kraju. Podobno przez UNESCO nazwana najpiękniejszą wyspą na świecie.Ja mam wielki sentyment do wyspy Sifnos, gdzie pracowałam jako rezydent przez trzy sezony. W Polsce nie jest znaną wyspą, masowa turystyka jeszcze tam nie dotarła. Lotniska na wyspie nie ma, można tylko drogą morską przybyć z Pireusu. Wyspa należy do archipelagu Cyklady, jest niewielka, zaledwie około 74 km2, ale bardzo urokliwa. Na wyspie znajduje się 365 kościołów położonych w bardzo malowniczych miejscach. Mówi się, że jeden na każdy dzień roku. Są tam piękne plaże piaszczyste, które mienią się w słońcu drobinkami srebra. No i bogata historia – w czasach starożytności Sifnos była bogatą wyspą ze względu na znajdujące się na wyspie kopalnie złota i srebra. Dowodem bogactw pochodzących z wyspy ma być skarbiec zbudowany w Delfach w VI w p.n.e. w celu magazynowania kosztowności pochodzących z Sifnos. Dziś natomiast wyspa słynie jako stolica garncarstwa.
Agnieszka: Hmmm rozmarzyłam się? Po tylu latach pobytu w Grecji, mieszka Pani obecnie w Polsce. Na pewno jest mnóstwo rzeczy, za którymi Pani tęskni. Za czym najbardziej?
Pani Iwona: Za ciepłym klimatem, owocami i Morzem Egejskim.
Błogosławieństwem Grecji jest klimat: suchy i gorący, co znaczy, że upały nawet 40 st. są bardziej znośne, niż 30st. w Polsce. W naszym kraju męczy nas wilgotne powietrze. W Grecji latem, podczas upałów jest powietrze bardzo suche, co znaczy bardzo lekkie i bardzo dobrze czują się tam ludzie z różnymi schorzeniami tj: astma, wysokie ciśnienie, sercowcy, schorzenia układu oddechowego. A morze? No cóż Morze Egejskie w Grecji jest cudowne – ciepłe, krystalicznie czyste, łagodne, o dużym zasoleniu, a więc też z dużą wypornością, co bardzo ułatwia każdemu pływanie, nawet osobom niepełnosprawnym, ponieważ można utrzymać się na wodzie tylko samą pracą rąk lub nóg. Jak mieszkałam w Grecji, pływałam w morzu aż 200 razy w roku. Niektórzy korzystają z tego dobrodziejstwa nawet cały rok, ale wiadomo, że jest praca, dom i różne obowiązki. Grecy pływanie w morzu mają w naturze, a i przykazane przez lekarza. Każdego lata minimum 40 kąpieli morskich. Każdy wie, że najlepszą gimnastyką całego ciała jest właśnie pływanie. Od wiosny do późnej jesieni każdego ranka jeszcze przed śniadaniem, można zobaczyć Greków pływających w morzu.To doskonale wpływa na ich kondycję fizyczną i wprawia w dobry nastrój, a to natomiast sprawia, że są bardzo żywotni, mili i mają dużo empatii do drugiego człowieka. Kto nie umie pływać to po prostu spaceruje zanurzony w wodzie po szyję, to też poprawia stan naszych kości, mięśni i stawów.
Agnieszka: Powiedziała Pani, że jest zakochana w Grecji, mogłaby Pani o niej opowiadać o niej godzinami. Ale intryguje mnie jedna kwestia. Czy jest coś w tym kraju, co Panią denerwuje, czego nie da się totalnie zaakceptować? Coś, co sprawia, że Pani się buntuje?
Pani Iwona: Ja Grecję kocham pod każdym względem, czuję sie tam wspaniale. Zostawiłam tam przyjaciół, na których zawsze mogłam polegać. Tam mi wszystko odpowiada. Może czasami trochę irytuje mnie ten brak pośpiechu i ich powiedzenie siga-siga, co znaczy powoli – powoli. Co masz zrobić dzisiaj to zrobisz jutro. To są południowcy, cenią sobie zdrowie i życie, rodzina jest dla nich bardzo ważna, dlatego nie rzucają się w wir pracy, tak jak my. Nie chcą tracić tych najważniejszych chwil w życiu. Są też temperamentni i bardzo gadatliwi, jak znajdą słuchacza to trudno się od nich oderwać, najważniejsze tematy to oczywiście sport, polityka i jedzenie. Bardzo jest dla nich ważne, co jedzą i oczywiście gdzie??? mają swoje ulubione miejsca i tawerny. Preferują oczywiście lokale swoich kuzynów, aby dać zarobić swoim. Firmy prywatne też obsadzone są najbliższą rodziną i kuzynami. Darzą się dużym zaufaniem.
Agnieszka: Słuchając tego, dostrzegam, iż wszyscy południowcy mają tak samo? Ale jest to fajne.
Grecja jest dla Pani nie tylko drugą Ojczyzną ale również krajem do którego Pani od wielu lat zabiera swoich turystów, pokazując im wspaniałe miejsca, opowiadając o tradycji, zwyczajach. Zatem czy był kiedyś taki moment, może coś wesołego, zaskakującego, chwila, na myśl o której dziś pojawia się uśmiech na Pani twarzy, a którego nie zapomni się do końca życia?
Pani Iwona: Tak – jest takie zajście z moich osobistych podróży. Otóż mieszkając w Grecji, a były to lata 90, jeszcze jak nie mieliśmy dzieci, to z mężem każdy wolny czas, każdy weekend staraliśmy się wyjeżdżać z Aten, aby zwiedzać wyspy i piękne zakątki tego kraju. Kiedyś bardzo spieszyliśmy się na statek do portu Pireus, zaplanowaliśmy rejs na katolicką wyspę Tinos. Bilety kupione, ale korki sprawiły, że z wagonu kolejki (najstarsza linia metra) wyskoczyliśmy jakieś 5 minut przed odejściem statku.
Biegniemy do portu, a tu dwa takie same statki stoją, zerknęliśmy na wyświetloną godzinę odejścia – zgadza się wszystko, to szybko wbiegamy na statek, obsługa pospiesznie przedarła nam bilety. Byliśmy już ostatnimi wchodzącymi pasażerami, rzucili cumy – odpływamy.
Po około godzinie (a rejs miał trwać 4h) ochłonęłam i spacerując po statku szukałam mapy wyspy docelowej Tinos. Statki rejsowe często mają powywieszane piękne duże mapy w przejściach i holu wewnętrznym. Co prawda, po drodze jeszcze gdzieś mieliśmy przystanek, ale widzę kilka wysp, a Tinos nigdzie?
Udałam się do recepcji i pytam o szczegóły i o której będziemy na Tinos? Jakie wyspy mijamy? Marynarz patrzy na mnie ze zdziwieniem i mówi, że nie płyniemy na Tinos, tylko na wyspę Naxos… Ja pokazuję bilet, a on mi na to, że to chyba niedopatrzenie sprawdzającego, bo na Tinos płynął statek zacumowany w porcie obok. Pyta mnie czy płynę do rodziny, a ja odpowiadam, że nie – na wycieczkę, więc pan marynarz sie uśmiechnął i dodał… wyspa Naxos też jest piękna i warta zobaczenia… Takim to sposobem, nieoczekiwanie zwiedziliśmy kolejną wyspę, a Tinos czekało na naszą wizytę jeszcze 2 lata.
Agnieszka: Niezła przygoda, a jest coś jeszcze? Może z pracy przewodnickiej?
Pani Iwona: Tak jest i to wiele :). Kiedyś dojeżdżając z grupą do miejscowości, gdzie miał być nocleg, nagle otrzymuję telefon, że w hotelu zdublowały się rezerwacje i dla mojej grupy brakuje pokoi! Załamka… Ale hotelarz stanął na wysokości zadania (to był jego błąd, jego niedopatrzenie) i zrobił nam rezerwację na swój koszt w hotelu 5*. Problem był tylko w tym, że dla mnie nie było pokoju. Ale szybko się znalazły dwie miłe turystki z grupy, które zaadoptowały pilotkę na tę noc, z czego zrodziła nam się przyjaźń do dnia dzisiejszego.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło… Pozdrawiam Anię i Krysię
Co prawda 5* to nie 3*, więc tego dnia pewnie nie zapomną również moi turyści. Na kolacji i śniadaniu nie sposób było wszystkiego popróbować, tak dużo było różnych potraw, przekąsek i deserów.
Oczywiście zdarzają się i przykre zdarzenia, jakieś zasłabnięcia, uczulenia, złamania, czasami potrzebny jest lekarz, nawet szpital. Ale muszę przyznać, że na grecką służbę zdrowia, jako przewodnik turystyczny nie mogę narzekać. Pomoc jest natychmiastowa, na drugi plan schodzą wymagane dokumenty, najpierw ratują człowieka. Trzeba oczywiście zawsze mieć ze sobą kartę EKUZ, paszport lub dowód osobisty. Sama kiedyś pośliznęłam się na chodniku marmurowym w Nafplio na Peloponeziei złamałam nogę, widząc to kelner z pobliskiej kawiarni zaraz zadzwonił po karetkę pogotowia, była po 15 min, i bardzo szybko się mną w szpitalu zajęli. Miałam też w autokarze kochanych turystów i panie pielęgniarki, które do końca wycieczki się o mnie bardzo troszczyły. Trzydniowa podróż powrotna do Polski, po drodze jeszcze zwiedzanie: Meteory i Thesaloniki, a ja z gipsem na nodze i na środkach przeciwbólowych! Ale do Polski turystów dowiozłam.
Agnieszka: Ciekawe przygody, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do nich wrócimy, może w trakcie wspomnień z wyjazdów. Jest jeszcze jedna kwestia, która mnie ciekawi. Mówi się, że co kraj to obyczaj, a ja bardzo często powtarzam ? co kraj to wspaniała kuchnia. Nie mogę, zatem nie zapytać o specjały kulinarne? Czy jest coś – jakaś potrawa, bez której Grecja nie byłaby Grecją?
Pani Iwona: Grecy olbrzymią wagę przywiązują do jedzenia. Oczywiście na pierwszym miejscu dania z mięsa, a przede wszystkim baranina i kozie mięso tak zwane: pajdaki, pieczone, albo grillowane – palce lizać.
Potem drób – kotopulo i galopula, czyli kurczaki i indyki, a także wołowina – kokkinisto – kawałki wołowiny pieczone w pomidorowym sosie. Tu muszę powiedzieć, że Grecy mało jedzą smażonych potraw. W greckich kuchniach króluje piekarnik, wszystko pieczone lub grillowane. Rzadko kiedy również gotują, ponieważ uważają to za pracochłonne. Jak już – to gotują w szybkowarze. Szybkie krojenie warzyw i co tam jeszcze wpadnie do garnka, trochę przypraw, ziół, zakręcić – parę minut gotowania i gotowe. Sztandarowa grecka zupa to fakies – zupa z soczewicy, z dużą zawartością żelaza. Inne dania to szpanakoryzo – szpinak z ryżem, własnym ryżem, gdyż Grecy sami uprawiają ten przysmak, gołąbki – dolmades – też robią, takie jak my: kapusta z mięsem, tylko sosik do tego im bardziej pasuje avgolemono – jajeczno-cytrynowy. Ale takie typowo greckie dolmadakia – to gołąbki mięsno-ryżowe zawijane w liście winogron. Pychotka!
Dodatkowo jeszcze trzeba wspomnieć o pasticjo – makaron z wołowym mięsem mielonym zapiekany z kremem beszamelowym.
Oczywiście kuchnia grecka to cała gama sałatek ze świeżych warzyw, gdzie najbardziej znana przez turystów to choriatiko – sałatka grecka: pomidor, ogórek, papryka, cebula, oliwki, ser feta. Wszystko polane oliwą z oliwek i posypane aromatycznym oregano. Bardzo znane są też dzadzyki (tzatziki) ? ogórki z czosnkiem i prawdziwym greckim, gęstym jogurtem. Nie można nie wspomnieć o szybkich greckich przekąskach takich jak spanakopita – placek ze szpinakiem, tiropita – placek z serem fetą, a także o słodkich deserach, w których się po prostu lubują, a wśród nich: baklava – ciasto filo z miodem, orzechami i cynamonem, kataifi – to bakalie zawinięte w cieniutki makaron z miodem i cynamonem. Oba te pyszne ciasteczka niemalże pływają w słodkim syropie.
No i oczywiście Grecja nie istniałaby bez ich narodowego dania musaka – talarki ziemniaczane, mięso wolowe mielone, talarki z bakłażana i wszystko zapiekane z kremem beszamelowym.
Długo by wymieniać pyszności, jakie można spróbować w Grecji. Jedno jest pewne – na greckim stole nigdy nie może zabraknąć chleba, sera fety, oliwek i dobrej oliwy z oliwek greckich.
Jeszcze muszę koniecznie wspomnieć o herbacie i kawie.Najsłynniejsza herbata w domach greckich to czaj wunu ? ziołowa herbata górska, a my ją znamy jako – gojnik. Herbata, która rośnie powyżej 800m n.p.m podobno najlepsza rośnie w paśmie gór Olimpu i ma niesamowite właściwości. Proszę o niej poczytać. A kawa to ellinikos kafes ? w Europie możemy się napić takiej kawy tylko w Grecji i wszędzie tam gdzie sięgnęło w XV – XVI w imperium osmańskie. Gotowana w tygielku, podawana w malutkich filiżankach. Walory smakowe i wartości tego napoju sprawiły, że w 2013 roku tradycja parzenia i picia tej kawy w Turcji została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO. Polecam 🙂
Agnieszka: Aż zachciałoby się spróbować tych wspaniałości ? tu i teraz.
Pani Iwonko ? Grecja w całości zasługuje na jej poznanie, aby odwiedzać ją jak najczęściej. A gdyby musiała Pani wybrać tylko jedno miejsce, które koniecznie musi zobaczyć turysta?. Co by to było?
Pani Iwonka: Jedno miejsce? To bardzo trudne.. W Grecji kontynentalnej na pewno byłyby to Meteory – wspaniałe klasztory prawosławne zbudowane na wysokich wapiennych skałach. Budowle są spektakularne, a te potężne wapienie, to fenomen geologiczny. Zawsze z grupą zwiedzamy jeden klasztor w środku – podziwiamy piękne freski, ikony, komże i rękopisy, ale z zewnątrz widzimy wszystkie 6, które do dnia dzisiejszego przetrwały.
Nie można też pominąć stolicy Grecji ? Aten. Akropol z Parthenonem, słynna zmiana wart przed Parlamentem – grobem nieznanego żołnierza. Na mnie wielkie wrażenie zawsze robi w północnej Grecji muzeum w Verginie – starożytne Ajgaj – gdzie odnaleziono w 1974 roku grobowce królewskie z czasów Filipa II – ojca Aleksandra Macedońskiego. Największy z grobowców to miejsce pochówku Filipa II. Był starannie zamaskowany, toteż nigdy go nie obrabowano. Archeolodzy znaleźli niesamowite skarby, marmurowy sarkofag, złoty wieniec z żołędzi i liści dębowych, złote szkatuły, żelazną zbroję i hełm królewski, statuetki z kości słoniowej i wiele innych kosztowności. Wszystko starannie wyeksponowane w podziemnym muzeum – Wielkim Kurchanie.
Na Peloponezie z kolei jest cudowne, malownicze miasteczko, z piękną architekturą wenecką. Z resztą to pierwsza stolica w wyzwolonej spod jarzma tureckiego Grecji – Nafplion. Jedyne w swoim rodzaju. Miasto posiada uroczą starówkę z wąskimi ukwieconymi uliczkami, które ożywają wieczorem, oraz trzy piękne twierdze: Twierdza Palamidesa – skąd rozciąga się niesamowita panorama na miasto i starówkę, Twierdza Akronafplia – najstarsza, dumnie górująca nad miastem oraz Twierdza Bourtzi – mały zamek na wyspie, tuż przy wejściu do portu. Wjeżdżając na Peloponez oczywiście nie można obojętnie przejechać nie zauważając Kanału Korynckiego, który łączy Morze Egejskie z Morzem Jońskim.
Półwysep ten ma wiele do zaoferowania, ale nie sposób go spenetrować na wycieczce objazdowej. Najlepiej więc przylecieć samolotem do Aten i przeznaczyć 7-8 dni na zwiedzanie półwyspu. Wtedy koniecznie trzeba zobaczyć Teatr Epidaurous, Mykeny – królestwo Agamemnona, Bazylikę Św. Andrzeja w Patrze z jego relikwiami, jedną z największych konstrukcji wantowych na świecie most Rio-Antirio. No i oczywiście odwiedzić najstarszą winnicę najsłynniejszego słodkiego, czerwonego wina w Grecji – Mavrodafni – z degustacją tego wspaniałego trunku.
W najbliższej okolicy do odwiedzenia pozostają również Sparta i bizantyjskie miasto Mistra, Jaskinia Diros – gdzie turyści oglądają podziemne formacje skalne pływając łódeczkami, Monemwasia – odcięte od lądu przez trzęsienie ziemi miasteczko-forteca, ukryte na skalistej wyspie, z piękną malowniczą zabudową. Jak czas pozwoli trzeba koniecznie przejechać się wąskotorową koleją zębatą, która łączy wybrzeże Zatoki Korynckiej z Kalavritą w górach – widok z okien wagoników jest niepowtarzalny.
I zrobiło się więcej miejsc? Naprawdę nie jestem w stanie ograniczyć się tylko do jednego, a przecież jeszcze są wyspy. A w tej kwestii polecam przede wszystkim Santorini – wulkaniczną wyspę na Morzu Egejskim w archipelagu Cyklady. Najpiękniejsza wyspa Grecji, od lat jest wizytówką tego kraju. Podobno przez UNESCO ogłoszona najpiękniejszą wyspą na świecie.Niepowtarzalna architektura, gdzie urokliwe, niewielkie białe domy i niebieskie kopuły kościołów, uczepione są tarasowo do stromego klifu, tworząc niepowtarzalny pejzaż. Przez zbocze klifu biegną wąskie białe uliczki, a z dachów rozciąga się piękny widok na Calderę i Wulkan.
Agnieszka: Tak, zrobiło się wiele miejsc, a nawet inspiracja do kilku pięknych wyjazdów, do których mam nadzieję szybko powrócimy. A no właśnie ? Pani Iwonko, słuchając tych opowieści, chciałoby się jak najszybciej spakować walizki i wyjechać do Grecji. Teraz, w tym trudnym dla całego świata czasie pandemii, w której się znaleźliśmy niestety nie możemy swobodnie podróżować. Ale wiem również, że udało się Pani być w trakcie tego wyjątkowego 2020 roku w ukochanej Grecji. Proszę powiedzieć jak Grecy radzą sobie z zaistniałą sytuacją?
Pani Iwona: Byłam w tym roku na kontynencie oraz na wyspie Skiathos w archipelagu Wysp Sporady. Do Grecji można było się dostać tylko drogą lotniczą, granice lądowe były pozamykane. Powiem szczerze, że w kwestii pandemii Grecy zaskoczyli mnie niesamowicie. Zawsze myślałam, że są bardzo temperamentni i czasami chaotyczni, nie są zadowoleni jak im się coś narzuca. W kwestii epidemii byli jednak bardzo ostrożni i rozważni .Od samego początku wprowadzili stanowcze, surowe restrykcje, wychodzili z domu określając się SMSem, nie tworzyli tłumów, co prawda nie zamykali sklepów, kawiarni i tawern, plaż – wszystko w odpowiednim odstępie. Jedynie w lokalach, na weselach i innych uroczystościach, nawet rodzinnych był całkowity zakaz tańca. Wszyscy wiemy jak Grecy tańczą Zorbę? No właśnie! Tworzą różne układy kroków trzymając sie za ręce lub za ramiona. Był całkowity zakaz dotykania się. I tu było wielkie „cierpienie” dla Greków, w lokalach w miejscowościach turystycznych każdego dnia wieczorami rozbrzmiewała muzyka na żywo, aż nogi pod stołem same chodziły, ale nikt nie tańczył, właściciele lokali bardzo tego pilnowali. Jednocześnie bardzo się wspierali lokalnie w tym trudnym czasie. Kto zjadł w tawernie posiłek, nie mógł zamówić kawy, jak to było kiedyś. Kelner przepraszał i polecał kawiarnie obok, twierdząc, że muszą sie wspierać i zarabiać wszyscy. Muzyka na żywo też w danej miejscowości była każdego dnia w innym lokalu, aby turyści szli pod jeden adres danego dnia, i aby tawerna tego dnia maksymalnie mogła zarobić. Drugiego dnia zarabiał kolejny lokal. Tego im można pozazdrościć, wspierają się i są lokalnymi patriotami.
Zachorowań mieli bardzo mało, na wyspach jeszcze w wakacje nikt nie chorował. Niestety wraz z turystami wirus dotarł i tu, co niestety było nieuniknione. W tym roku z Polski było dużo dodatkowych lotów bezpośrednich w ciekawe miejsca, na lądzie, jak i na wyspy. Nasze polskie linie lotnicze LOT latały z Warszawy do Grecji w kierunku: Ateny, Thesaloniki, Kavala, Kalamata na Peloponezie, wyspy: Corfu, Santorini, Skiathos, Zakinthos. Mimo wszystko Grecja jest krajem, który bardzo dobrze sobie radzi z zaistniałą sytuacją i mam nadzieje, że również w sezonie 2021 będą konsekwentni w swoich zaostrzeniach, ale nie zamknął granic przed odważnymi turystami.
W tym roku odważni turyści, czyli ci którzy mimo wszystko zdecydowali się odwiedzić Grecję bardzo skorzystali. Nie było tłumów, więc można było bez trudu zachować dystans i ostrożność. Sama byłam zachwycona, bo takiej Grecji od lat nie widziałam… Plaże spokojne i nieprzepełnione, w czasie rejsów statkami też niewielu pasażerów, podróż autokarami w obłożeniu 65%, w tawernach stoliki porozstawiane w ogródkach na zewnątrz, w hotelach śniadania do pokoi. Tak sobie radzili, zachowując pełen dystans. I taka ciekawostka – Wyspa Skiathos, ta słynąca z filmu ” Mamma Mia” na co dzień należąca do droższych wysp, w tym roku zaskoczyła wszystkich. Ceny były przystępne i wspaniale się wypoczywało. Były organizowane różne rejsy: Skiathos – wokół wyspy – znana jest ze złocistych plaż i soczystej zieleni, rejs na sąsiednie wyspy Skopelos – gdzie istnieje kościółek św. Jerzego na skale z końcowej sceny filmu, gdzie powstał słynny musical „Mamma Mia” z Meryl Streep, Piercem Brosnanem i piosenkami Abby w rolach głównych, ale również na Allonisos – wyspę w dużej części skalistą, pełną podwodnych jaskiń, w których można było oglądać foki.
Wszystko bezpiecznie i spokojnie. Dlatego też, nie należy czekać, a jak najszybciej, jeśli będzie to możliwe, planować wyjazd do przepięknej Grecji.
bo
?Podróż to jedyna rzecz, na którą wydajemy pieniądze, a jednocześnie stajemy się bogatsi.? (autor nieznany).
Agnieszka: Piękne zakończenie rozważań i rozmowy. Wiem, że na temat tego pięknego kraju mogłybyśmy rozmawiać całymi godzinami. I jeszcze na pewno do tych wszystkich ominiętych kwestii powrócimy. Miejsc i historii do opowiedzenia jest jeszcze bez liku.
Bardzo dziękuję za te wszystkie słowa, wspomnienia i ukazanie tak pięknie Grecji.
Pani Iwona: Ja również bardzo dziękuję za zainteresowanie tym pięknym krajem i moją skromną osobą.
Do zobaczenia w Grecji? 🙂